Drukuj
Kategoria: Artykuły Kamiennik

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 

Następny dzień rozpoczął się od mszy świętej. Po niej wyruszyliśmy ponownie na halę Podpromie, aby tam rozegrać swoje spotkania grupowe. Należy podkreślić, że mieliśmy szczęście, że akurat nasza grupa rozgrywała swoje mecze na tak dużej i pięknej hali. Na co dzień służy ona siatkarzom Resovii Rzeszów.

Pierwszy mecz zagraliśmy z ministrantami z Warszawy, a wynik otworzył Michał Fujarczuk, ładnym strzałem z rzutu wolnego. Niestety nie udało się dowieźć wyniku do końca, a mecz zakończył się remisem 1-1.

Z lekkim niedosytem po poprzednim spotkaniu, drugi mecz zagraliśmy z Prądnicą (diecezja toruńska). Tutaj nie pozostawiliśmy przeciwnikom żadnych szans, wygrywając z nimi 4:0. Na wyróżnienie zasługuje bramka Macieja Szuberta, który po przechwyceniu piłki w powietrzu, strzałem z woleja z połowy boiska pokonał bramkarza rywali.

O trzecim meczu nie warto się zbytnio rozpisywać, gdyż przegraliśmy go 1:4. Przeciwnikiem byli ministranci z Koszęcina (diecezja gliwicka). Frustrujące było to, że przy piłce ciągle my się utrzymywaliśmy, stwarzaliśmy sobie sytuacje, a przeciwnik strzelał nam bramki.

Ostatnie dwa mecze miały być dla nas bardzo ciężkie, nie dość że przeciwnicy byli bardzo wymagający to zmagaliśmy się z kilkoma kontuzjami. Na turniej niestety pojechaliśmy tylko z jednym zmiennikiem. Nie pozostało nam nic, tylko zacisnąć zęby i wyjść na parkiet, żeby dać z siebie wszystko. Tomaszów Lubelski z diecezji zamojskiej podchodząc do spotkania z nami liczył na gładkie zwycięstwo. Poprzednie swoje 3 mecz grupowe wygrali i teraz też liczyli na łatwą przeprawę. My na nieszczęście dla nich zagraliśmy chyba najlepszy swój mecz na turnieju. Po bardzo emocjonującym spotkaniu wygraliśmy 2-1 i tym samym bardzo namieszaliśmy przed ostatnią kolejką w grupie.

Do fazy pucharowej wychodziły dwie drużyny, a przed ostatnimi meczami o te wyjście walczyły  się cztery drużyny. Była to chyba jedyna tak wyrównana grupa na tym turnieju. W naszym przypadku zwycięstwo w ostatnim meczu dawało nam pierwsze miejsce w grupie, gwarantujące awans, zaś każdy inny wynik tego awansu nas pozbawiał. To spotkanie mieliśmy rozegrać  z Łańcutem, który czuł się w Rzeszowie jak gospodarz. Od pierwszego gwizdka sędziego można było odczuć, że ten mecz będzie bardzo emocjonujący. Pierwszą bramkę strzelił Krystian Rzyha z rzutu karnego. Następnie w wielu przypadkach ratował naszych przeciwników ich bramkarz, który rozegrał naprawdę dobre spotkanie. Straciliśmy bramkę po bardzo dobrze rozegranym rzucie rożnym, którego niestety nie powinno być.  Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1-1, który pozbawił nas awansu do fazy pucharowej turnieju.

Zawody dla nas się skończyły, lecz po ostatnim gwizdku sędziego byliśmy bardzo dumni ze swojej postawy, ponieważ wiemy, że daliśmy z siebie więcej niż 100%. Żałowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że jedna bramka więcej i gralibyśmy dalej, a tak niestety musieliśmy się pożegnać z tak wspaniałym turniejem.

Wieczorem odbyła się Gala Mistrzostw Polski, na którą zaproszono wielu znanych gości, m.in. pomocnika Cracovii – Mateusza Cetnarskiego, którego mogliśmy zobaczyć w akcji na „meczu gwiazd”.

Następnego dnia po mszy świętej wróciliśmy do domu, lecz nie wracaliśmy do niego z opuszczonymi głowami - byliśmy z siebie dumni, bo pokazaliśmy wszystkim co to znaczy drużyna. Ten czas na pewno zapamiętamy na długie lata. Życzymy każdemu, aby chociaż raz w życiu mógł doświadczyć takiego turnieju.

Jednocześnie chcemy po raz kolejny podziękować każdemu dzięki któremu ten wyjazd mógł się odbyć, wszystkim ofiarodawcom, państwu Skowronek oraz naszemu proboszczowi.

Michał Pawlik